A dlaczego "Mroczna Ścieżka" ? już tłumaczę. Kiedyś z 4 lata temu razem z kolegą postanowiliśmy ją tak nazwać z kilku przyczyn. Któregoś letniego wieczoru jechałem tą drogą, słońce już było za horyzontem w oddali zobaczyłem coś świecącego w krzakach, podjechałem z myślą, że jakiś rowerzysta zgubił lampkę. Co się okazało był to telefon, który dzwonił, gdy się przyjrzałem bliżej w oddali usłyszałem odgłos jakby ktoś biegł ... czerwona lampka mi się zapaliła, jak nie zacząłem zapierdzielać :D w 10 min byłem w domu. Fakt faktem widoczność była zerowa :) Druga sytuacja w okolicy tej drogi jest jeszcze górka na którą lubię czasem wejść porobić zdjęcia. Latem wjechałem na tą górkę, oparłem rower o drzewo i poszedłem robić zdjęcia. Gdy już wróciłem do roweru po drugiej stronie drzewa stał inny rower, srebrny składak jak dobrze pamiętam. Zacząłem się rozglądać na około... coś w oddali strzelało tak jakby łamiące się patyki, odwróciłem się w stronę lasu, a tam taki grubszy facet biegł w moją stronę, zjechałem z tej górki, a gdy obejrzałem się za siebie nikogo już tam nie było. Kiedyś ktoś mi opowiadał z rodzinnych okolic, chodziły plotki, że tą drogą kiedyś jakiś nawiedzony gość biegał nocą z prześcieradłem. A najlepsze jest to, że nie tylko ja miałem takie dziwne sytuacje w tych okolicach ;)
Brak czasu pozwolił tylko na przejazd po stałej i często przeze mnie odwiedzanej okolicy. Może następnym razem uda się na te długo wyczekiwane przeze mnie Strzegowo :)
Gabinet Terapii Manualnej, Fizjoterapii I Masażu Dla Dzieci I Dorosłych
28 marca 2016
27 marca 2016
25 marca 2016
Bez koloru ...
Dzisiejszy dzień rano zapowiadał się super, ale za to o 15 godzinie, zrobiło się szaro i dość nie przyjemnie, chociaż kiedyś w -20 stopniowym mrozie jeździło się aż szprychy strzelały, a taka pogoda ma mnie odstraszyć ? pff :). Wypad w sumie nie planowany, jechałem tam gdzie mnie nogi niosły. Odwiedziłem miejsca, które kiedyś praktycznie codziennie odwiedzałem rowerem i które bardzo się od tamtej pory zmieniły. Oczywiście ucieczka przed psami w okolicy poligonu wojskowego musiała być standardowo bo inaczej dzień byłby stracony. Co do zdjęć to jakoś nie mam weny co do robienia zdjęć w taką pogodę. Jedyne co mnie cieszy to to, że kondycja wraca i nogi zaczynają się rozgrzewać im dłużej kręcę. Byłoby oczywiście więcej km gdyby nie fakt, że już się robiło ciemno. Gdy już wracałem do domu spotkałem jeszcze Żurawia.
24 marca 2016
Żurawi klangor
Kolejny piękny dzień na rower, za oknem 7 stopni :). Trasa w okolice Kanigówka. Przejeżdżając przez Rutki w oddali usłyszałem coś co zmotywowało mnie do jazdy jeszcze bardziej, a mianowicie klangor Żurawia, było je słychać od zachodu i tam też je znalazłem :) chociaż ostatnio nie miałem szczęścia do ich lokalizacji. Pierwsza próba była dosyć z bliska, ale zauważyły mnie więc musiałem się nacieszyć taką a nie inną odległością. Powrotna droga ta sama, jakoś nie uśmiechało mi się jechać krajową 60.
23 marca 2016
Nad Łydynią
Słońce zachęcało, ale dopiero pod koniec dnia udało mi się wyskoczyć. Temperaturka do wytrzymania. Traska na tamę, która nieco się zmieniła, nie ma już tego co kiedyś, teraz bardziej przypomina rów gdzieś na środku pól. Mam nawet dla przypomnienia film, który nakręciłem dwa lata temu.
I kilka zdjęć z dzisiejszego wypadu :)
I kilka zdjęć z dzisiejszego wypadu :)
13 marca 2016
Marcowy poranek
Dzisiejszy dzień nie mógłby się rozpocząć inaczej. Postanowienie było objechać cały las Ościsłowski, ale wiele sytuacji spotkanych po drodze skomplikowały trochę ten cel. Wszędzie słychać było Żurawie, ale za cholerę nie mogłem ich znaleźć. Pełno śladów po dzikach itp, ludzi w lesie gromada. Powrotna droga lekki wiatr w twarz, ale najważniejsze, że wracam do formy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)